niedziela, 2 października 2011

Moje wspomnienie o Krzysztofie Klenczonie - Bogdan Brzozowski

__________________________________________________________________________________

foto Marek Karewicz

Muzyka towarzyszyła mi od najmłodszych lat, dzięki radioodbiornikowi Capella i gramofonowi Bambino. Mając 10 lat słuchałem całymi dniami programów, w których występowały tzw. kolorowe zespoły. Słuchałem w zasadzie wszystkiego, traktując zespoły kompaktowo (całościowo), nie wyróżniając w nich poszczególnych muzyków.
W 1969 roku otrzymałem na zakończenie roku szkolnego w nagrodę LP Czerwonych Gitar i to on skierował mnie na tory przyszłych zainteresowań. Dzięki trzyczęściowej okładce, dowiedziałem się wiele o muzykach grających w C. G., ich funkcjach w zespole i preferencjach muzycznych. Pilnie też, od tego momentu, śledziłem prasę z wywiadami i nowościami. W C. G. dominowali dwaj muzycy: Seweryn Krajewski i Krzysztof Klenczon. Ale mnie pociągał ten drugi – ostry, rockowy, doprzodowy.
Na pierwszy kontakt nie musiałem długo czekać. W tym czasie w Krasnymstawie koncertowało wiele kolorowych zespołów, więc koncert C. G. był tylko kwestią czasu. Było to w 1969 roku. Ludzi koło Domu Kultury było jak na wiecu, zespół podjechał eleganckim autobusem - Ikarusem, oczywiście byłem na koncercie i od razu moja uwaga skupiła się na K. K. Dynamiczny sposób jego gry, sposób poruszania się na scenie, ekspresyjne partie solowe gitary, pamiętam do dziś.

Życie w moim powiatowym mieście toczyło się powoli, zgodnie z linią partii. W 1969 roku zdałem do LO i kolejny raz pojechałem na wakacje do Sopotu (tak nawiasem spędzałem tam każde wakacje od 10-go roku życia) i wtedy też miałem możliwość obejrzenia koncertów C.G jeszcze z K.K. W tym czasie posiadałem gitarę pudłową, na której mogłem wygrywać co prostsze przeboje składające się z kilku akordów. Dawało to mi dużą satysfakcję. Ale w Trójmieście zobaczyłem, że świat się kręci inaczej. Tutaj najpierw docierały wszystkie nowości z zachodu w postaci płyt, taśm i periodyków muzycznych.

Obserwując grę K. K. zobaczyłem jak daleko mi do jego umiejętności, jak stoję w miejscu. Tu też dużo dowiedziałem się na temat instrumentów (gitar, wzmacniaczy, efektów). Obserwowałem pracę rąk Krzysztofa i jego technikę gry na gitarze. Wszystkie  te nowości mój umysł notował i pamiętam to do dziś. Po powrocie z Trójmiasta ćwiczyłem te układy najpierw na gitarze pudłowej, z zamontowaną przystawką elektryczną. W LO był już sprzęt muzyczny w postaci elektrycznych gitar Defil i wzmacniacza Regent 60. Ale wykorzystywany był on praktycznie do wykonywania utworów na akademiach patriotycznych i rocznicowych.


Próby utworów rockowych mogliśmy wykonywać po południu, bo dyrekcji nie bardzo podobały się tego typu ekscesy muzyczne. W domu przybyło mi jedno fajne urządzenie: magnetofon ZK-120. Wykorzystywałem go do nagrań, ale wspaniale nadawał się też na przester do radia Capella. Próby musiałem przeprowadzać do 14.45, bo o tej porze wracali sąsiedzi i rodzice, i rzężenie głośników podobne do kobzy, było dla nich nie do zniesienia. Kolega przynosił drugi magnetofon, na który nagrywaliśmy podkład basu i równolegle można było już coś pograć.
Najczęściej ćwiczyłem w czwartki, uciekając z ostatniej lekcji P.O, bo nauczyciel znając moje zacięcie muzyczne po prostu nie wstawiał mi nieobecności i w ten sposób miałem czas na ostre granie. Grałem głównie muzykę polską, a szczególnie Krzysztofa Klenczona.
Gdy w 1970 roku dowiedziałem się, że Krzysztof opuścił Czerwone Gitary, grom spadł na mnie z jasnego nieba. Jak będą grać dalej bez Krzysztofa? - nie wyobrażałem sobie tego! W marcu 1970 roku usłyszałem „10 w skali Beauforta”. Wiedziałem, że to będzie dalej moja muzyka i nie rozczarowałem się. Nowy zespół Trzy Korony wystartował z niezwykłym impetem i dynamiką, a także z oryginalnym brzmieniem. Wiedziałem już, że będzie to zespół mojego życia.

Co roku wakacje spędzałem na wybrzeżu w Sopocie. 14-go lipca 1970 roku po raz pierwszy zobaczyłem zespół Trzy Korony w akcji. Grali w teatrze letnim na Bieruta. W pierwszej części występowali Wiślanie, grali nawet nieźle, ale ja czekałem na drugą część i wreszcie pojawili się. Temperatura na sali była bliska euforii! Zagrali 8 piosenek, wszystkie bisowali. Skład piosenek był następujący:
1. Śmigła Diana
2. Ludzie wśród ludzi
3. Jenny - J. Mayalla
4. Stara Szkapa
5. Ty albo więcej nikt
6. Nie ma cię w moim śnie
7. Kronika podróży
8. 10 w skali Beauforta
Wiedziałem już, na co przeznaczę pieniądze na wyżywienie...
Od 15 do 20 lipca codziennie oglądałem koncerty. Racje żywieniowe nadrobiłem w domu. Obserwowałem zespół na próbach, zapamiętując każde ułożenie palców, potem ćwiczyłem na własnej gitarze. Po powrocie z wakacji przez cały rok słuchałem informacji, nagrywałem nowe utwory Trzech Koron.
Czekałem z niecierpliwością wakacji 1971.
14 lipca przyjechałem do Sopotu i już na dworcu zobaczyłem plakat z informacją, że Trzy Korony grają w klubie za rogiem, przy ulicy Barbary. Pierwszego dnia byłem dwie godziny wcześniej, żeby nie zabrakło dla mnie biletu.
Na scenie, na pierwszy plan wysuwał się wzmacniacz Vox 200 wat i wzmacniacz Dynacord Gigant. O godzinie 19.00 koncert zaczął się kompozycją Korona. Stwierdziłem, stojąc bardzo blisko, że Vox ma potężny wykop i muzyka w takiej dynamice brzmi nieźle. Obok klubu stał zaparkowany samochód Krzysztofa - fiat 125 p, z rejestracją GK 9331. Wewnątrz siedział jego pies.
T. K. zagrały mieszankę swoich przebojów oraz produkcję Mayalla i CCR. Tego roku obejrzałem około 20 koncertów w w/w klubie i w sopockim Non Stopie.

Pamiętam każdy szczegół, gitarę - złotego Gibsona Les Paul, z pierwszym zmienionym kluczem na strunie e 1. Wspaniałe też były atmosfery koncertów. 
W 1972 roku T. K. koncertowały w moim rodzinnym mieście. Wtedy też nagrałem ich koncert na magnetofon Grundig. Koncert ten, co prawda nie w całości przetrwał do dziś i zostało tylko 41 min. zapisu na żywo, ale są tam prawdziwe perełeczki np. Jenny - J. Mayalla.
Podczas krótkiego bytu artystycznego T. K. obejrzałem dwa występy K. K. w marcu w 1970 roku w Telewizyjnej Giełdzie piosenki, występ T. K. w „Ekranie z bratkiem”, występ T. K. w Opolu 70. Zapisałem też ostatnią sesję nagraniową Trzech Koron przed wyjazdem K. K. do USA - z Radiowego magazynu przebojów J. Bromskiego (4 unikalne niepublikowane nagrania są na YT ). Nie zachowały się nagrania T. K. „Stara Szkapa”, „Ballada o gołąbkach”. 
Jednak i tu dopisała mi pamięć i kilka lat temu nagrałem je amatorsko. Proszę potraktować je jako ciekawostkę kolekcjonerską i uzupełnienie brakujących nagrań K. K. i Trzech Koron.

I na koniec chciałem opowiedzieć o koncercie K. K. i T. K. w Krasnymstawie 11.02.1972r. Koncert rozpoczynał się o 17.00, ale ja jeszcze o 16.00, przy rozładunku sprzętu, poprosiłem K. K. o możliwość podłączenia Grundiga ZK 120 i nagrania koncertu.
K. K. bez problemu wyraził zgodę. Po koncercie K. K. poprosił mnie i kolegę do garderoby. Tam przesłuchał kilka fragmentów koncertu i udzielił mi krótkiego wywiadu dotyczącego sprzętu, nagrań i planów na przyszłość.
Z rozmowy nie wynikało, że to koniec T. K. (niestety wywiad, wraz z częścią koncertu nie zachował się). Dzięki temu nagraniu, przez wiele tygodni rozkoszowałem się nagraniami koncertowymi sam i z przyjaciółmi, (to dzięki kopii kolegi A. B. zachowało się 41 min koncertu obecnie).
Najwięcej antenowego czasu poświęcał wg. mnie K. K. red. Jacek Bromski. Nie było niedzieli, by w Radiowym Magazynie przebojów nie zagościł jakiś smaczek K. K. i T. K.
Na początku kwietnia 1972 r. dotarła do mnie smutna wiadomość, o pożegnalnej trasie K. K. i N. Cz. oraz wyjeździe K. K. do USA.
Pożegnalną sesję z RMP nagrywałem ze łzami w oczach. Fragment pożegnalnego koncertu z Kroniki Filmowej w maju, obejrzałem kilka razy dzięki uprzejmości pań bileterek z mojego kina.
Pojechałem co prawda, na coroczne wakacje do Sopotu, ale wszystko przypominało mi K. K. Pobyt był b. smutny, co prawda obejrzałem parę ciekawych zespołów między innymi Blue Effect i zespół Radima Hladika, ale trzeba było czasu, abym złapał równowagę.
Po powrocie skatalogowałem posiadane nagrania, zapisałem parę tekstów między innymi „Starej Szkapy”, „Gołąbków” i „Ty albo więcej nikt” - którego to utworu szukałem 41 lat!, a który cudownie odnalazł się, dzięki Grzegorzowi Radomskiemu i jest na YT.
W następnych latach rownowaga powróciła, zacząłem słuchać i grać inną muzykę, ale nostalgia za muzyką K. K. pozostała do dziś.
Cóż... fanem K. K. bywa się przez całe życie...

Pozdrawiam serdecznie naczelną red. bloga p. Elę C., małżonkę K. K. - Alicję, współpracowników bloga i fanów K. K.
Piszcie! Na pewno jest jeszcze wiele nieznanych faktów i sytuacji z życia K. K.
Bogdan Brzozowski



Repertuar z Koncertu KK i TK Krasnystaw 11.02.1972
1. Korona
2. Już nie czas
3. Fatalny Dzień
4. Up around the band CCR*
5. Jestem do przodu*
6. Raz na tysiac nocy*
7. Jenny*
8. Blues o niczym*
9. Świecą gwiazdy świecą*
10. Ciuchcia*
Przerwa
1. Dziesięc w skali Beauforta*
2. Czyjaś dziewczyna*
3. Spotkanie z diabłem*
4. Bierz życie jakie jest*
5. Obrazek na ścianie*
6. Statek widmo*
7. Who stop the rain CCR
8. Ballada o gołąbkach
9. Port
10. Nie przejdziemy do historii
Nagrania oznaczone* zachowały się,
reszta uległa skasowaniu
(CCR = Creadence Clearwater Rewiwal)
B. Brzozowski



To jest nagranie Bogdana Brzozowskiego poświęcone KK

___________________________________________________________________________________

4 komentarze:

  1. Witam
    Jestem wielkim fanem polskiego rocka lat 60 oraz 70. Przypadkowo natknalem sie na ten blog i jestem pod ogromnym wrazeniem organizacji oraz aktualizacji strony. Jako fan Krzysztofa Klenczona nie wiedzialem o niektorych utworach juz nie wspominajac o zapisie koncertu z Krasnystawu. Szkoda tylko ze youtube nie pozwala odtworzyc zapisu wystepu, bylbym ogromnie wdzieczny gdyby udostepnic raz jeszcze ta wspaniala perlke pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Boguś.Jestem pod wrażeniem,tego co zrobiłeś,abyśmy długo pamiętali o K.K.Zyczę dalszych sukcesów i pozdrawiam serdecznie Edward Mączka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czesc Bodan, kolejny raz jestem zaskoczony. Przed laty gdy grales w naszym LO na zabawie szkolnej ... grales to malo .. dawales ognia...
    I tutaj na blogu .. super post dzieki.
    Pozdrawiam,
    Ryszard Skora


    OdpowiedzUsuń