piątek, 19 sierpnia 2011

Drugi odcinek studenckich wspomnień Karola Wargina - o Krzysztofie Klenczonie

__________________________________________________________________________________

Początki w Niebiesko Czarnych...


___________________________________________________________________________________

"...Naszymi opiekunkami były wtedy powszechnie lubiane, nieodżałowanej pamięci dr Regina Ziółkowska i jeszcze do dzisiaj spotykana na AWF, której uśmiech nie
schodził z oblicza mgr Irmina Zasadzka. Były wówczas jeszcze bardzo
młode. Przy wyrośniętych chłopakach starały się być groźne, poważne,
zasadnicze.
Nie przychodziło im to łatwo. Jak miały zachować powagę,
kiedy zdarzały się np. takie sceny: wracaliśmy po dniu pracy na obiad,
raptownie wyskakujemy z Krzyśkiem do przodu i idąc w nogę zaczynamy:
"Bo ochotnicza straż pożarna w Kapuścinie
Z odwagi słynie na cały świat.
Bo mają trąbki, mają pompki, mają gaz
Sik, sik! Ole, ole, sik, sik! O Caracas"

Za nami tworzy się rząd i idąc w nogę zaczynamy raz po raz ...
"Bo ochotnicza straż pożarna w Kapuścinie
Z odwagi słynie na cały świat ...
" itd.

Dzieciarnia wiejska przyglądała się nam ze zdumieniem i rozradowaniem na
twarzy.
Słowa piosenki po chwili już wszyscy opanowali. Drzemy się w
niebogłosy, rozglądamy się czy wszyscy nas słyszą. Krzyśka szczególnie
interesowała jedna osoba - Basia Żukowska. Zgrabna blondynka, miła,
sympatyczna, do końca studiów została jedyną wybranką Krzyśka.
Po kolacji zbieraliśmy się niemal w komplecie w pustej stodole.
Krzysiek przygrywał nam do tańca albo decydowaliśmy się na wspólne
śpiewy popularnych piosenek z końca lat 50.
Po powrocie do Oliwy trzeba było przystąpić do nauki i treningów.
Krzysiek doskonalił się w pływaniu, a ja grałem w II-lidze tenisa stołowego
w klubie AZS Politechnika Gdańska. Po kolacji spotykaliśmy się z
Krzyśkiem, wzbogacaliśmy wspólny repertuar, dzieliliśmy się głosami,
zmienialiśmy rytmy piosenek ludowych na popularny twist, Krzysiek cały
czas doskonalił technikę gry, chwyty.
Mieliśmy z Krzyśkiem szczęście do wspaniałych koleżanek i
kolegów. Wielu z nich, spotkanych na uroczystościach 25-lecia A WF
Gdańsk z rozrzewnieniem wspominało czasy SN. Jednym z nas był wówczas
24-1etni „Długas" obecnie prof. dr hab. Janusz Czerwiński aktualny rektor
AWF, znany w całej Europie zawodnik, trener, pedagog i naukowiec.
Pamiętam doskonale, że siadał zazwyczaj w ostatnich ławkach z
kolegą Przydatkiem lub Andrzejem Zgorzelewiczem, kolegą z reprezentacji
Polski w piłce ręcznej. Na zajęciach byli pierwsi i wodzili wesołym
wzrokiem po wchodzących, dowcipnie prowokując do nietypowych zagrań,
kawałów.
Kiedyś czekaliśmy na lekcję języka rosyjskiego. Nauczycielka
weszła. Raptem z tyłu głos: "Babuszka, Babuszkal". Po chwili pozostali
studenci zgodnie podchwycili: „Babuszka. Babuszkal ". Lektorka w
pierwszej chwili odczuła to jak zniewagę, ale błyskawicznie koledzy
wyjaśnili, że chodzi o rosyjską piosenkę, którą wykonuje Krzysiek i Karol.
Nauczycielka nam wybaczyła niestosowne zachowanie. Krzysiek skoczył po
gitarę do internatu i po chwili śpiewaliśmy o staruszce, która nie chciała
płacić milicjantowi mandatu, mimo że przeszła jezdnię w niedozwolonym
miejscu. Ta humorystyczna piosenka wychodziła nam niezwykle równo, a
wykonaniu towarzyszyła dwugłosowość od pierwszej po ostatnią nutę.
Potem zaśpiewaliśmy inne piosenki rosyjskie, których nie brakowało w
moim repertuarze. Od tego dnia przydomek „Babuszka" przywarł na stałe do
naszej rusycystki.
Lekcję śpiewu prowadził mgr F.Wierzbicki. Najważniejszy dla
niego był zeszyt, a w nim podkreślenia, szlaczki, obrazki wycinane z gazet,
kaligraficzne pismo itp. Należało się uczyć na pamięć piosenek, które przez
pół lekcji dyktował. Przy takich kryteriach ocen dziewczęta miały piątki, a
chłopcy czwórki, trójki a nawet dwójki.
Śmiechu było co niemiara, gdy 2-kę dostał Jurek Detko, już
wówczas doskonały muzyk-klarnecista, obecny kierownik znanego w Polsce
zespołu „Detko Jazz Band".
Z wyraźną awersją podchodził on do szlaczków, wycinanek,
kaligrafii, podkreśleń w zeszycie i innych wymogów nauczyciela. Zresztą
zeszytu w ogóle nie prowadził. W tej sytuacji do indeksu dostała się dwójka
ze śpiewu. Na egzaminie poprawkowym Jurek nie miał zamiaru wyrazić
skruchy, przyszedł bez zeszytu. Kazano mu przygotować się do egzaminu
komisyjnego. Detko podchodząc do drzwi, odwrócił głowę i jak nie palnie:
"Panie profesorze, proszę się do tego egzaminu dobrze przygotować".
Obecnie Jurek Detko stara się być jednym z aktywnych
organizatorów imprez poświęconych Krzysztofowi Klenczonowi. Podobnie
zresztą jak inny kolega z rocznika dr Mirosław Boruszczak.
Aktualnie jest
on kierownikiem Turystyki przy Katedrze Turystyki Rekreacji i Ekologii w
AWF Gdańsk i dziś jak i przed laty widzę go zawsze uśmiechniętego i
dowcipnego.
Wśród nauczycieli akademickich spotkać można koleżanki z SNWF,
brązową medalistkę Igrzysk Olimpijskich w Rzymie w piłce siatkowej,
obecnie starszego wykładowcę Katedry Gier Zespołowych mgr Jadwigę
Książek-Marko oraz pierwszego polskiego medalistę Mistrzostw Europy w
judo mgr Kazimierza Jaremczaka, byłego kierownika Katedry Sportów
Walki. Krążyła o nim legenda, że sam jeden w Sopocie koło kina „Polonii"
rozgonił  kilkunastoosobową grupę chuliganów.
Niejednokrotnie zastanawialiśmy się, czy dałby on radę Władkowi
Komarowi, członkowi kadry narodowej w lekkoatletyce, a także
reprezentantowi Polski w wadze ciężkiej w boksie w meczu juniorów z
Włochami. Władek był wówczas maturzystą i mieszkał z naszym kolegą z
SN Jurkiem Klockowskim, również kadrowiczem w lekkiej atletyce, a
obecnie trenerem mistrza Polski w rugby "Lechii" Gdańsk." Cdn...



__________________________________________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz