____________________________________________________________________________
cd 5. ...Jeden z ostatnich dni praktyki był dla nas szczególny, a w przyszłości zaważył na wyborze drogi życiowej i o karierze Krzysztofa Klenczona.
Międzynarodowy Dzień Kobiet 8 marca zaczął się dla nas zwykle. Po śniadaniu przygotowaliśmy swoje torby sportowe z dresami, tenisówkami i zeszytami z konspektami. Tylko Krzyśkowi przypadł w udziale dodatkowy balast, gitara.
Chcieliśmy w miarę swoich studenckich możliwości sprawić przyjemność wszystkim paniom ze szkoły, gdzie odbywaliśmy praktykę. Po skończonych lekcjach całe grono pedagogiczne zebrało się w pokoju nauczycielskim. Przy stolikach podane były ciasteczka, dostawiono szklanki z herbatą i kawą.
Dyrektor szkoły, a następnie przewodniczący Komitetu
Rodzicielskiego, zgodnie z tradycją wygłosili krótkie przemówienie
zakończone życzeniami i obdarowaniem wszystkich pań symbolicznym goździkiem.
zakończone życzeniami i obdarowaniem wszystkich pań symbolicznym goździkiem.
Po części oficjalnej panie przystąpiły do skromnej konsumpcji, a
wtedy przyszła kolej na nas. Po krótkiej zapowiedzi, stanęliśmy nieco z boku, Krzysiek uderzył w struny i ... zaczęło się. Wykonaliśmy najpierw ”Pluszowe niedźwiadki ", które w następnym roku stały się przebojem znanym w całej Polsce, dalej "Babuszkę ","Bella, bella donna ", a na koniec "Dwa gołąbki". Zebraliśmy wiele braw, gratulacji, podziękowań .
wtedy przyszła kolej na nas. Po krótkiej zapowiedzi, stanęliśmy nieco z boku, Krzysiek uderzył w struny i ... zaczęło się. Wykonaliśmy najpierw ”Pluszowe niedźwiadki ", które w następnym roku stały się przebojem znanym w całej Polsce, dalej "Babuszkę ","Bella, bella donna ", a na koniec "Dwa gołąbki". Zebraliśmy wiele braw, gratulacji, podziękowań .
W drodze powrotnej mieliśmy przesiadkę tramwajową, przy
skrzyżowaniu obok Żaka, środowiskowe eliminacje w ramach
Ogólnopolskiego Festiwalu Młodych Talentów.
skrzyżowaniu obok Żaka, środowiskowe eliminacje w ramach
Ogólnopolskiego Festiwalu Młodych Talentów.
Zdecydowaliśmy się wejść do budynku i spytać o redaktora
Franciszka Walickiego, który był przewodniczącym jury.
Franciszka Walickiego, który był przewodniczącym jury.
Pokazano nam drzwi redaktora, ale uprzedzono, że redaktor jest bardzo zajęty, a jury już podjęło decyzje uprawniające najlepszych do dalszej rundy eliminacyjnej już na szczeblu miasta Gdańska.
Słysząc głośne rozmowy za drzwiami, red. F. Walicki wyszedł z
pokoju, potwierdził słowa usłyszane przed chwilą przez nas, ale dla świętego spokoju zgodził się poświęcić nam 5 minut. Sam fakt, że nas przesłucha fachowiec, dawało nam pełną satysfakcję.
pokoju, potwierdził słowa usłyszane przed chwilą przez nas, ale dla świętego spokoju zgodził się poświęcić nam 5 minut. Sam fakt, że nas przesłucha fachowiec, dawało nam pełną satysfakcję.
Ściągnęliśmy szybko płaszcze, przewiesiliśmy przez fotele stojące w
holu, Krzysiek wziął gitarę do ręki i dał przygrywkę do „Jiabuszki". Wejście mieliśmy równe i głośne: "staruszka nie spiesza darożku pierieszła" itd.
holu, Krzysiek wziął gitarę do ręki i dał przygrywkę do „Jiabuszki". Wejście mieliśmy równe i głośne: "staruszka nie spiesza darożku pierieszła" itd.
Struny ustawione były na wysoką tonację, a tego dnia, po Dniu
Kobiet śpiewało się nam nadzwyczaj dobrze.
Po "Babuszee" zdecydowaliśmy się na „Pluszowe niedźwiadki" z
rozbiciem na podobieństwo węgierskiego czardasza, na część wolną w zwrotce i część szybką, w rytmie twistowym w refrenie.
rozbiciem na podobieństwo węgierskiego czardasza, na część wolną w zwrotce i część szybką, w rytmie twistowym w refrenie.
Aranżacja i wykonanie przypadły panu redaktorowi do gustu, ale
jedno co mógł dla nas zrobić, to odnotował nasze nazwiska i adres oraz
jedno co mógł dla nas zrobić, to odnotował nasze nazwiska i adres oraz
zaprosił na eliminacje miejskie z dopiskiem: warunkowo. Znaczyło to, że nasze szanse występu przed publicznością, były związane z absencją jednego z uprawnionych do tego zespołów wokalnych, zakwalifikowanych przez jury w eliminacjach środowiskowych.
Eliminacje miejskie odbywały się również w klubie studenckim
"Żak". Kiedy zjawiliśmy się na piętrze, zobaczyliśmy kilkunastu
podekscytowanych uczestników, nerwowo błądzących z miejsca na miejsce. W pewnym momencie podszedł do nas Czesław Wydrzycki (Niemen), którego już kilka razy słyszeliśmy przez radio. Zaproponował stworzenie trio. Roztoczył przed nami wizję grupy rewelersów z programem pieśni latyno-amerykańskich, jaką moglibyśmy stworzyć.
"Żak". Kiedy zjawiliśmy się na piętrze, zobaczyliśmy kilkunastu
podekscytowanych uczestników, nerwowo błądzących z miejsca na miejsce. W pewnym momencie podszedł do nas Czesław Wydrzycki (Niemen), którego już kilka razy słyszeliśmy przez radio. Zaproponował stworzenie trio. Roztoczył przed nami wizję grupy rewelersów z programem pieśni latyno-amerykańskich, jaką moglibyśmy stworzyć.
Nie wybiegaliśmy wówczas tak daleko w przyszłość. W najbliższym
czasie czekały nas egzaminy końcowe, napisanie i obrona pracy dyplomowej. Ale najważniejsze w tamtej chwili było pytanie, czy uda nam się dzisiaj wystąpić na estradzie. Frekwencja uczestników była 100%. Sprawdzaliśmy jeszcze u konferansjera, czy nie ma nas na liście wykonawców. Nie było. Nie pozostało nam nic innego, jak usiąść wśród publiczności.
czasie czekały nas egzaminy końcowe, napisanie i obrona pracy dyplomowej. Ale najważniejsze w tamtej chwili było pytanie, czy uda nam się dzisiaj wystąpić na estradzie. Frekwencja uczestników była 100%. Sprawdzaliśmy jeszcze u konferansjera, czy nie ma nas na liście wykonawców. Nie było. Nie pozostało nam nic innego, jak usiąść wśród publiczności.
Czyżby koniec nadziei? Jeden po drugim soliści wykonywali
swoje programy, wchodzili i schodzili ze sceny. Nagle zgasło światło.
Elektryczne gitary umilkły. Organizatorzy zaczęli znosić świece i ustawiać je po bokach widowni, na obudowach kaloryferów.
swoje programy, wchodzili i schodzili ze sceny. Nagle zgasło światło.
Elektryczne gitary umilkły. Organizatorzy zaczęli znosić świece i ustawiać je po bokach widowni, na obudowach kaloryferów.
Na usunięcie awarii w elektrowni nieraz trzeba było czekać długo.
Widownia zaczęła zachowywać się coraz głośniej, raz po raz rozlegały się gwizdy. Wtedy poderwaliśmy się z miejsca, podeszliśmy do konferansjera i poprosiliśmy o zezwolenie na nasze wystąpienie. My przecież mieliśmy zwykłą gitarę, niezależną od prądu, jak gitary elektryczne. Konferansjer odmówił, bo nie miał nas na swojej kartce, ale w pobliżu był red. F. Walicki, przekazał mu dane o nas i po chwili konferansjer nas zapowiedział: - Za chwilę wystąpi Krzysztof Klenczon i Karol Wargin z Oliwy w humorystycznej rosyjskiej piosence „Babuszka" oraz w piosence dziecięcej "Pluszowe niedźwiadki ".
Doskonale pamiętam, że w ciemnej sali rozległy się okrzyki Gagarin!
Gagarin! Było to wynikiem skojarzenia mojego nazwiska z popularnym wówczas na świecie pierwszym kosmonautą Jurijem Gagarinem. Śpiewało nam się bardzo dobrze, byliśmy jak natchnieni, w sytuacji kiedy ziściły się nasze marzenia.
W czasie refrenu "Pluszowych niedźwiadków" publiczność
próbowała śpiewać z nami. Aplauz był niesamowity, a zaciemniona sala dawała dodatkową możliwość niekontrolowanego wyrażenia emocji młodej widowni.
próbowała śpiewać z nami. Aplauz był niesamowity, a zaciemniona sala dawała dodatkową możliwość niekontrolowanego wyrażenia emocji młodej widowni.
Kiedy zapaliło się światło, impreza była kontynuowana.
Wracaliśmy do Oliwy pełni nadziei, że przejdziemy do kolejnej
rundy ogólnopolskiego turnieju...CDN
rundy ogólnopolskiego turnieju...CDN
_________________________________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz